wtorek, 28 maja 2013

Rozdział II

Cześć, przepraszam was że w piątek nie dodałam nowego rozdziału, ale zwyczajnie nie miałam czasu :( 

~


2 wrzesień- czwartek
No to, co… do szkoły trzeba iść! Byłam bardzo zdziwiona, bo z chęcią wstałam. Na szczęście nie miałam problemu pod tytułem „nie mam się, w co ubraaaaaaaaaać!”, bo wczoraj wieczorem naszykowałam sobie ubranie. Zeszłam na dół i szybko wyjęłam moje ulubione chrupki i mleko, zjadłam i energicznie wstałam od stołu, bo zadzwonił dzwonek do drzwi, to był Dallas. Zupełnie zapomniałam, że ma po mnie przyjechać. Jakoś znowu nie miałam ochoty go widzieć.
-Cześć kochanie!- przytulił mnie
-Hej!
-Podoba ci się moja fura?
-Yyyy…taak- przyznałam nie chętnie
-To wskakuj
Po kilku minutach byliśmy pod szkołą. Całą drogę przemilczałam, Dallas zresztą też. Od razu zobaczyłam moich przyjaciół, a chłopak poszedł za mną, ale po drodze spotkał cheerlederki i zaczął szpanować swoim nowym samochodem.
-Heeej! Jak ja was dawno nie widziałam!- przytuliłam wszystkich po kolei
-Cześć! A gdzie Dallas?- spytała Trish
-Poszedł do swoich kolegów
Odwróciłam się, zobaczyłam go wokół najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Wkurzyłam się na niego, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Szliśmy po dziedzińcu szkolnym rozmawiając.
-Dzień dobry, kochani uczniowie!- przywitała się dyrektorka
-Dzień dobry- odpowiedzieli wszyscy
-Po dwóch miesiącach wakacji spotkaliśmy się tutaj znowu, aby rozpocząć kolejny rok nauki. Potem rozejdziecie się do swoich klas wraz ze swoimi wychowawcami. A teraz tak: czy są wszystkie klasy obecne?
-Tak!- zabrzmiała odpowiedź
-Dobrze, a teraz uważam rok szkolny 2013/2014 za oficjalnie otwarty! Życzę wam przyjemnej pracy przez te kolejne 10 miesięcy! A teraz przejdźcie do swoich klas.
-Chodźcie, idziemy!- zawołał Austin
Dallas nie poszedł z nami, bo on chodzi do innej klasy. Bardzo mnie to zdenerwowało, że się tak chwali tym samochodem. Cheerlederki są nim zafascynowane. Nie, nie jestem zazdrosna, tylko denerwuje mnie takie zachowanie. Gdy weszliśmy do klasy wszyscy podeszli do swoich ławek.
-Dzień dobry, kochani!- przywitała nas ciepło nasza wychowawczyni- p. Morani
Uczy ona angielskiego i jest moją ulubioną nauczycielką, bo po pierwsze jest młoda (ma ok. 26 lat), a po drugie zawsze mnie wysłucha i doradzi, taka jakby druga Trish
-Dzień dobry- odpowiedzieliśmy energicznie całą klasą
-Tak jak już powiedziała pani dyrektor jesteśmy tutaj po to, aby wznowić naukę. Nie martwcie się, szybko zleci!
-No mam nadzieję!- zaśmiała się Trish, inni zaczęli się śmiać razem z wychowawczynią
-Dobrze, to teraz zapiszę wam na tablicy, jakie jutro będziecie mieć lekcje
No to tak:
1.       Matematyka (o nie!)
2.       W-f (ok. może być)
3.       Muzyka (o taaak)
4.       J. angielski (ok., może być)
5.       J. polski (spoko)
Ale faaajnie! Jutro mamy tylko 5 godzin!
-Zadam wam tylko pracę domową i możecie wracać do domów
-Cooooo?!!!!!!!!- wszyscy krzyknęli
-Pracą domową jest zabrać jutro ze sobą do szkoły dobry humor!- Uśmiechnęła się p. Morani
-Hahahahaha!- cała klasa się zaśmiała
-Dziękuję się, to wszystko! Do zobaczenia jutro!
-Do widzenia!
Gdy wyszliśmy ze szkoły była 1030. Stwierdziliśmy, że pójdziemy na lody
-To poczekajcie na mnie przed szkołą- zawołałam do Trish, Austina i Deza
-Ok.!
-Dallas, idziesz ze mną, Trish, Austinem i Dezem na lody?- spytałam
-Yyy…wiesz, co Ally…może innym razem. Musze już iść, pa!
-Oh…okej…innym razem…pa- zasmuciłam się
-No i co?- zaciekawił się Austin
-Dallas nie może
-Szkoda-stwierdził Dez
-To, co, idziemy?
-No pewnie!
Poszliśmy na najlepsze lody w mieście.
-O kurcze! Zapomniałam portfela! Nie mam jak zapłacić- zasmuciłam się
-Nie martw się, zapłacę ci!
-Ej Austin…nie no, nie musisz!- przekonywałam go
-Ale chcę- upierał się
-Dziękuję, jutro ci oddam
-Nie, nie, nie! Nie chce nic słyszeć!
-Ale Austin!
-Nie i koniec kropka!
-No dobra… ale jeszcze raz ci dziękuję
Później usiedliśmy na ławce w parku i gadaliśmy. Po chwili zobaczyłam Dallasa i jedną z cheerlederek, całowali się. Bardzo, ale to bardzo się zdenerwowałam.
-O! Patrzcie! Wesołe miasteczko- zachwycił się Dez
-O ja! Ale super!
-Dziewczyny, chodźmy!
-Jak dla mnie okej! –Trish szybko zdecydowała
-Ally, no chodź…- namawiał mnie blondyn
-No…dobra-zgodziłam się nie pewnie
-Jej, ale super! Dzięki Ally!
-Nie ma za co, czego się nie robi dla przyjaciół!- uśmiechnęłam się
Ruszyliśmy w stronę wesołego miasteczka. Gdy doszliśmy okazało się, że wstęp kosztuje 10 zł.
-Ale ja nie wejdę, nie mam pieniędzy
-Zapłacę za ciebie!
-O nie! Będę miała już u ciebie tyle długów, że nie dam rady ich spłacić!
-Lalalalala!- Austin udawał, że nie słyszy
Nawet nie zdążyłam zauważyć, że kupił mi bilet
-Chodźcie na diabelski młyn!- zawołał Dez
-Muszę wam się do czegoś przyznać… ja się boję…- szepnęłam
-No to wsiądziemy razem- przytulił mnie Austin
-No dobrze…- zgodziłam się
-Trish, chcesz ze mną wsiąść?- zapytał słodko Dez (chyba pierwszy raz w życiu : D)
-Haha! Dżentelmen się znalazł- zaśmiała się Trish- no ale okej!
Po kilku minutach już siedzieliśmy razem, strach mnie przerastał. Młyn zaczął się kręcić
-Austin! Nie, ja nie mogę!
-Nie bój się, jestem przy tobie- blondyn mnie przytulił, usłyszałam bicie jego serca, to było wspaniałe uczucie, jednak po chwili przypomniałam sobie o Dallasie, i oddaliłam się od Austina
-I co, nadal jest tak strasznie?
-Nie, ale…
-Ale co?
-Nie mogę…przecież jestem z Dallasem…!
Austinowi posmutniała mina. Byliśmy jeszcze późnie jaką godzinę w wesołym miasteczku, później wracaliśmy do domu. Rozeszliśmy się, Austin i Dez poszli w inną stronę a ja z Trish do sklepu mojego taty.
-Trish, musze ci coś powiedzieć
-No, dawaj
-Gdy siedzieliśmy w parku na ławce jedząc lody zobaczyłam Dallasa jak całował się cheerlederką
-O nie! A to małpa!- zbulwersowała się dziewczyna
-A tak w ogóle to ostatnio zachowuje się jakoś dziwnie. W ogóle nie ma dla mnie czasu, ani nic, ale za to Austin to wykorzystuje zachowuje się jak dżentelmen. Widziałaś, to dzisiaj na lodach? A jak byliśmy na diabelskim młynie przytulił mnie i powiedział żebym się nie bała, od razu strach mi przeszedł…usłyszałam bicie jego serca…to było wspaniałe uczucie- opowiadałam, a Trish się uśmiechała
-Ally, czy ty wiesz, że…
-Nie! Nie zakochałam się w nim!- przerwałam jej szybko
-Oj tak…zakochałaś się w nim! Ally kocha się w Austinie. Ally kocha się w Austinie!
-Trish! Przestań, wcale że nie!
Gadałyśmy tak aż do zamknięcia sklepu, potem wróciłyśmy do domów. Naszykowałam sobie na jutro ubranie, wykąpałam się, przebrałam w piżamę i weszłam Na twistera, Austin dodał zdjęcia z wesołego miasteczka, to ze mną na diabelskim młynie też, podpisał wszystkie: „Z przyjaciółmi w wesołym miasteczku, było super!”. Poprzeglądałam troche Internet i wyłączyłam komputer. Położyłam się do łóżka i rozmyślałam o Austinie i Dallasie. Potem zasnęłam.



wtorek, 21 maja 2013

Rozdział I

Po pierwsze to tak: stwierdziłam, że będę dodawać nowe rozdziały w poniedziałki i piątki, ale dzisiaj dodam, aby nadrobić :)) Dzisiaj taki króciutki :>


Rozdział I
1 wrzesień- środa
O nie! Już jutro do szkoły! Ja  chce jeszcze miesiąc wakacji, ale z drugiej strony to fajnie, bo będę się codziennie widywać z Trish, Austinem i Dezem. Nie widziałam się z nimi prawie całe wakacje. Trish pojechała do babci na wieś, Austin z rodzicami do Włoch, a Dez na miesiąc do Grecji , a ja prawie codziennie robiłam to samo: wstawałam ok. 1000, później śniadanie, do sklepu z tatą i czasami na plaże. W sierpniu pojechałam do Hiszpanii z rodzicami. Nie widywałam się za często z Dallasem, bo on też wyjechał, a poza tym pracował w restauracji. Trish była przeszczęśliwa, bo nie musiała pracować. W moim związku z Dallasem jest mi tak jakoś dziwnie, nie tak jak kiedyś. Tak jakby mu w ogóle nie zależało. Napisałam nową piosenkę i utworzyłam też muzyke. Jest o tym, że ostatnio nie układa mi się z Dallasem, nie widujemy się. Dzisiaj jest świetna pogoda. Byłam na plaży, w kinie i na spacerze w parku.  Już nie długo moje urodziny, zastanawiam się co chce dostać…hm…nie wiem sama. Może psa…ale nie, bo nie miałby kto się nim zajmować, bo ja pewnie nie będę miała czasu L Wieczorem naszykowałam się do szkoły, umyłam się, przebrałam się w piżamę, a później weszłam na komputer. Siedziałam do 2230, położyłam się do łóżka i jak co wieczór rozmyślałam o całym dniu. Dzisiaj  myślałam akurat o Dallasie i o tym czy nie skończyć tego związku, bo on ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Nie zabrakło też myśli o szkole, jak to będzie i w ogóle. Później zasnęłam.