czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział X

Rozdział X
10 września-piątek
-Ally! Wstawaj do szkoły!- obudził mnie krzyk z kuchni
Po omacku zaczęłam szukać zegarka. Która jest godzina?? Wybiła 7:30.  Obok łóżka, na szafce nocnej zobaczyłam kartkę. Przeczytałam:
NIE CHCIAŁEM CIĘ BUDZIĆ ;*
A.:*
Uśmiechnęłam się i udałam się w kierunku lustra. O MÓJ BOŻE!! Wyglądałam strasznie! Nie dość, że miałam wory to jeszcze całe opuchnięte oczy… Nie mogłam iść tak do szkoły, już nawet nie chodzi o wygląd, ale o moje psychiczne samopoczucie. Zawołałam mamę.
-Tak, córeczko?- mama weszła do pokoju
-Mogłabym nie iść dzisiaj do szkoły?- poprosiłam
-Dlaczego? Coś się stało?
-Nie… w sumie nie wiem…albo…-i w tym momencie zebrane łzy wylały mi się z oczu.
Z trudem udało mi się wszystko opowiedzieć mamie.
-Ojej, kochanie...czemu mi wcześniej o tym nie opowiedziałaś? Dobrze, zostań dzisiaj w domu.
-Dziękuję-przytuliłam ją mocno, mama jednak odpowiedziała mi uśmiechem.
-Połóż się, może uśniesz
Zrobiłam to. Z początku nie mogłam zasnąć, jednak później sen sam przyszedł. Spałam do 11.30, bo obudził mnie dzwonek do drzwi. Założyłam szybko szlafrok, kapcie i pobiegłam na dół otworzyć. Przed sobą ujrzałam moją przyjaciółkę, Trish. Trzymała coś za plecami.
-Hej kochana!-zawołała z uśmiechem od ucha do ucha
-Cześć! A ty nie powinnaś być w szkole?-zdziwiłam się
-Nie, bo nie było ostatniej lekcji, bo nauczyciel od w-f’u zachorował.
-Aha. Wchodź do środka, to pogadamy
Czarnowłosa rozgościła się w kuchni, kładąc pudełko z lodami na stole.
-Pomyślałam, że ci się przydadzą
Odpowiedziałam uśmiechem i wyjęłam z szafki dwie miseczki i łyżeczki. Poszłyśmy do mojego pokoju.
-Trzymasz się jakoś?- spytała Trish
-Austin ci powiedział?- przytaknęła
Opowiedziałam jej całą nocną sytuację, a ona uważnie słuchała zajadając lody.
-Chcesz się dzisiaj spotkać z Dallasem?
-Nie. Nie dam rady…
-Rozumiem cię-przytuliła mnie
Usłyszałam dźwięk mojej komórki. Dzwonił Austin, odebrałam bez zastanowienia.
-Halo?
-Cześć Ally!
-Hej, co tam?
-Masz ochotę wyjść razem ze mną i Dezem na kręgielnie?
-Jasne!- ucieszyłam się-Przyjdę razem z Trish
-Okej! To przyjdziemy po ciebie za 40 minut.
-Dobra, czekamy. Do zobaczenia!- rozłączyłam się
-Kto to?- spytała zaciekawiona Trish
-Austin. Chcą wyjść z nami na kręgle. Przyjdą po nas za 40 minut.
-No to na co jeszcze czekasz?! Do szafy marsz!
Po chwili ubranie miałam już wybrane. Nie chciałam się stroić, wolałam postawić na wygodę. Udałam się do łazienki, żeby się pomalować. Akurat zeszłyśmy na dół, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Trish poszła otworzyć, gdy ja udałam się po torebkę. Przywitaliśmy się i wyruszyliśmy do kręgielni. Droga nie była długa, bo trwała tylko 10 minut. Chłopcy poszli zapłacić za tor i wypożyczenie butów, gdy ja razem z przyjaciółką udałyśmy się do szatni. Za chwilę byłyśmy już gotowe do gry. Bawiłam się świetnie, aż do momentu, gdy do środka weszła jakaś dziewczyna, a za nią wysoki brunet. Trzymali się za ręce. Dopiero po chwili dostrzegłam, że to…Dallas. Miałam ochotę podejść do niego i wygarnąć mu to wszystko co o nim myślę, ale z trudem się powstrzymałam. Trish zauważyła, że coś nie gra i spytała:
-Ally, co jest?
-Spójrz, kto stoi obok baru
-Dziewczyny! Chodźcie-podszedł do nas Austin. Zauważył Dallasa-Co ten dupek tu robi?! Zaraz mu powiem co miłego o nim myślę!- blondyn aż zadrżał ze złości
-Austin! Nie!- zawołałyśmy jednocześnie z Trish
Blondyn wygarnął Dallasowi wszystko co o nim myśli, a gdy już się uspokoił zagraliśmy jeszcze jedną rundę i wyszliśmy z kręgielni.
-To co? Idziemy na jakąś kolacje?-spytał Austin
-Ja już…yyy…musze iść-Trish próbowała się wykręcić
-Yyyy…to ja ją odprowadzę-odparł szybko Dez
-Czyli zostaliśmy sami?-uśmiechnęłam się
-Na to wygląda.
-To gdzie idziemy?
-Hm…już wiem! Ale to tajemnica
Na dworze robiło się coraz ciemniej a my szliśmy ciągle przed siebie.
-To tutaj-Moon wskazał wejście do restauracji
Wystrój był niesamowity! Restauracja znajdowała się na ogromnym tarasie z pięknym widokiem na miasto.
-Podoba się?
-Jest pięknie!
Wybraliśmy kanapę z dużą ilością poduszek a obok w wiklinowym koszyku leżały koce. Austin wziął jeden z nich i okrył nas. Po chwili kelner przyjął nasze zamówienie a my rozmawialiśmy wśród nastrojowego oświetlenia.  Jedzenie było pyszne, a ten wygląd sprawiał, że kolacja była wspaniała.
-Przepraszam, czy mógłbym prosić rachunek?- chłopak zwrócił się do kelnera.
-Tak, oczywiście, zaraz przyniosę.
-Ja zapłacę za siebie-powiedziałam.
-No chyba sobie żartujesz. Nie pozwolę żeby dziewczyna, która jest ze mną płaciła-odparł- Oczywiście chodzi mi o to…że gdy jestem gdzieś z nią…a nie, że jesteśmy parą-dukał z rumieńcem na twarzy.
-Zrozumiałam- zachichotałam.
Kelner podszedł z rachunkiem a chłopak uprzedził mnie, gdy próbowałam pierwsza podać należną sumę kelnerowi.
-To co? Idziemy?
-Yyy…tak- skinęłam głową trzęsąc się z zimna
Blondyn automatycznie po wyjściu z restauracji objął mnie w pół i przytulił do siebie. Po raz kolejny poczułam się tak błogo w jego ramionach. Było mi ciepło i bardzo, ale to bardzo przytulnie. Blask latarni stojących przy dróżce w parku nadawał klimatu, a my ciągle szliśmy obok siebie. Byliśmy coraz bliżej i bliżej siebie. Gdy chciałam sprawdzić która godzina rozładował mi się telefon.
-Yhhh! Głupia bateria…
-Co się stało? Rozładowała się?
-Tak…mógłbyś sprawdzić która godzina?
-Mhm. Jest 22:25.
-Mama pewnie będzie zła, że tak późno wracam. Jeszcze do tego ten rozładowany telefon…
-Jeśli chcesz to możesz ode mnie zadzwonić i powiedzieć że jest wszystko OK.
-Mogłabym?
-No pewnie-uśmiechnął się wyciągając telefon z kieszeni.
Po kilku sygnałach usłyszałam głos mamy. Z początku była trochę zdenerwowana, ale gdy wszystko jej wytłumaczyła uspokoiła się. Po pół godziny dalszej drogi dotarliśmy pod mój dom. Ja zawsze stanęliśmy naprzeciwko siebie.
-Dziękuję ci za ten dzień-wyszeptałam
-To była dla mnie sama przyjemność-uśmiechnął się przytulając mnie do siebie
-Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć-szepnęłam mu do ucha
-Ty też…a teraz zmykaj, bo zimno-uśmiechnął się troskliwie
Odsunęłam się w stronę furtki.
-Dobranoc-pocałował mnie w policzek
-Dobranoc…- i weszłam na podwórko machając mu na pożegnanie
Po wejściu do domu udałam się do kuchni zrobić sobie herbatę i poszłam do swojego pokoju. Ten wieczór był wspaniały…
----
Hej! W końcu dodaję nowy rozdział...tak wiem macie ochotę mnie zabić, ale ja sama też jestem na siebie zła ;/ mam nadzieję, że kolejny ukaże się się jak najszybciej jednak nie zawsze to tylko ode mnie zależy ;(

Ola ;*

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ^-^
    Bardzo przyjemnie się czytało :D
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!
    Czekam na nexta ;*
    Miśkaa^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog! :)
    Chciałam tylko polecić ci mojego bloga: http://mystery-love-raura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne zaprasza do mnie http://ausllykazdywierzynaslowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń